Wczoraj "zakręcona w lewo trójca" Irek, Bartek i Dawid była na torze Nekla k/ Wrześni na motocrossie.
Oglądaliśmy naszego "misiaczka" - Kubę Miśkowiaka.
Bardzo chciał się pokazać sponsorom i wywinął pięknego orła prowadząc w pierwszym biegu.
Do mety przyjechał piąty. W drugim biegu był trzeci i w sumie w zawodach zajął czwarte miejsce.
Muszę przyznać chłopak ma pewną rękę i dużo odwagi.
Mam nadzieję doczekać czasów gdy będzie na torze żużlowym "robił" wujka Roberta.
Kuba gdzieś w tym tłoku z numerem 51Potem pojechaliśmy do Gniezna kibicować dużemu Miśkowi.
Jak zauważyliście Robert wozi na kewalarze już dwie nasze firmy: Inawerę i Aromatino.
Cóż można napisać o meczu?
Gospodarze zupełnie nie spasowali się z torem.
Robert przywiózł 2* (pięknie pilnował juniora), 3, 1 (piękna gleba i mam kolejny kewlar z dziurami na pośladkach), 3 i 0 w nominowanym. Razem - 9 pkt.
Drugi nasz "orzeł" - Damian Dąbrowski zaliczył bliskie spotkanie z dmuchawcami. Połamał nos, potłukł ramię i podziurawił nogę. 0 pkt w pierwszym biegu.
Potem było 0 i 0.
Dobrze że czerwony i niebieski kask jeszcze do Tarnowa nie dojechał. Czerwony byłby już podrapany.
,
Można powiedzieć - Chrzest ekstraligowy za Damianem. Teraz może być tylko lepiej.
Trzeci "orzeł" - Oskar Bober pauzował.
Jutro Finał Złotego Kasku, w sobotę Gran Prix w stolicy.
Niestety dwa mecze na którym obiecałem spotkać się z elPetto (Rzeszów - Tarnów) i z givenem (Kraków - Bydgoszcz) sa w tym samym terminie (31 maja) a ja wtedy będę za granicą.
Szkoda, wielka szkoda.