Druga tura, pierwszy dzień testów, w pracy nuda więc z ciekawości odpalam oriental. Deja vu... I sobię myślę, albo ten pan Irek coś pokićkał, albo robi test wiarygodności testera. To gdzieś już było...
1- Ni to zielona herbata, ni Don Hill, ni gliceryna potraktowana na rozcieńczenie destylatem pieprzu tureckiego. Ale pali się przyjemnie, nawet taki lekko analogowy subtelny smak ma. Dla mnie to Don Hill rozcieńczony wyciągiem z pieprzu i jakiegoś drewna, dla Daro drewnianej fajki po Dziadku. Przyjemny lekko korzenno-garbnikowy smaczek. Zero słodyczy, którą rzygam po swoich olejkach... No ale próbki trzy więc jedziemy dalej...
2- Wzmocnione uczucie Don Hilla, w pozytywnym tego słowa znaczeniu i zielonej herbaty. Uwaga! Zaraz kichnę! I kichnąłem, ostrzegałem. Pieprzny aromat z tym cholernym alkaloidem pewnie... Kręci w nosie, potem w głowie, a z kichnięciem wypluwasz połowę mózgu. Nie nadaje się do dłuższego palenia.
3- A idźcie z tym w...
1-ka jest bardzo pozytywna, potem pewnie przyjdzie przyzwyczajenie i chętni będą na coś mocniejszego. Jeśli dobrze czułem, green tea, to jest jej stanowczo za mało i liquidem rządzi to drewienko z Don Hill`a, a potem rządy obala pieprz i jego świdrująca moc. Jeśli znajdzie amatorów, a podreślam iż może to zbędna jest moc nikotyny high, bo nie wiem czy paliłem 18 czy 24 czy może 12mg/ml. Bije po głowie, poraża nos. Pejoratywnie traktuję olejek, ale jest naprawdę ambitny, dobry kierunek ku zerówkom i zacnemu kopniakowi, nie w gardło, a nos, głowę... Wspominałem o tytoniowości, czyżby absolute?
Pozostałe próbki są przesadzone, dwójka po pierwszym maszku podreśliła mi to czego szukałem w jedynce, a potem zaplułem ścianę tak mnie zakręciło w nosie. Number 3 to coś dla hardcorowców i maniaków tabaki President, choć zero tu mięty.
Masowa produkcja? Ryzykowne, ale nie przekreślałbym zupełnie tego smaku. Niech do niego dorosnę i wrócę za powiedzmy dwa dni...