Witajcie.
Skoro wrażenia sportowe jeszcze przed nami, postanowiłem podzielić się wrażeniami z wyjazdu na Łotwę.
Ponad 700 km przejechaliśmy błyskawicznie. Czas minął wyjątkowo szybko.
Polska - normalnie.
Polskie drogi (wiadomo jakie), fotoradary - wiadomo ile. My Polacy wolimy narzekać niż chwalić.
Przejście graniczne Budzisko - Kalwarija.
ITVL na pierwszym planie. Inawera na drugim.
ITVL w akcji. Kręcą plenery.
Młodzież.
O! Czyżby coś się skończyło? A i owszem, skończyły się polskie drogi, te na które wielu tak narzeka.
Zaczęły się inne drogi, powróciły inne czasy. Tak jakbym miał ponownie 20 lat. Cudowne odmłodzenie?
Nie. Szara litewska rzeczywistość.
Drogi nierówne, dziurawe lub byle jak połatane. Wsie biedne. Chociaż może źle pisze. Na każdym podwórku stoi Mercedes, Audi lub VW. Czasami nawet po dwa.
Stoją na podwórku, na trawie. Garaży nie ma, bo po co garaż skoro drewniane chałupy chylą się do upadku.
Biednie. Nasze polskie wsie wyglądają przy tych które mijaliśmy jak kurorty.
Naprawdę biednie.
Łotwa.
Niech za komentarz wystarczą słowa Łoli_ego.
K****, nie myślałem że może być jeszcze gorzej.
Daugavpils przywitało nas "komunistycznym" banerem.
Potem widokiem na tiurmę (więzienie). Dwa więzienia. Męski i damski.
Jak te widoki opisać? Nie wiem.
Jak by coś takiego - te więzienia były w Polsce to Towarzystwo Ochrony Zwierząt by zareagowało. Nie wspominam o innych instytucjach powołanych do obrony praw ludzi.
Straszne, zaniedbane, z zewnątrz obskurne, brudne. Nie próbuje sobie wyobrazić jak jest w środku.
Hotel. Oczywiście najlepszy, z basenem. Przy rezerwacji nikt nie informował że basen płatny 15 Euro za godzinę.
Wieczorny spacer. Na ulicach nie ma nikogo. Pusto.
Śniadanie. Smaczne, ale znowu powróciły wspomnienia. Szwedzki bufet - zapomnijcie. To co wieczorem zamówiliśmy dostaliśmy do stolika. Smaczne.
Ale na poranną kawę trzeba było trochę odczekać.
Tak ze 20 minut.
Przyglądałem się temu lokalowi, obsłudze, widokom za oknem i obiecałem sobie że nigdy Już nie powiem "KOMUNO WRÓĆ".
Co do samego meczu. Jesteśmy świadomi że przyjechaliśmy do naprawdę silnej drużyny.
Opis meczu i kilka fotek wkleję po powrocie do domu - we wtorek.
Przed stadionem.
Stadion. Bardzo ładny.
Robert.
Tor w Davgapils. Raczej beton z którego tylne koła wyrywały fragmenty. To chyba było niebezpieczne.
Nasza grupa wraz z grupą kibiców z Lublina.
Tak. Nie mylicie się. Ten starszy pan w środku to pan Tadeusz (77 lat). Jest na każdym spotkaniu.
W oczach radość.
W sercu duma.
W garści piwo, a na stoliku legendarny w światku żużlowym sernik upieczony przez Roberta dziadka.
Piotrze. Co się stało z Robertem w ostatnim biegu?
Przyjechał ostatni. To jest sport, rywalizacja i każdy chce wygrać.
Powiem ci w tajemnicy że był bardzo zły na siebie.